Widząc jakiegoś pięknego motyla albo egzotyczny kwiat, z jakiego spija nektar, chcemy poznać jego nazwę. Szukamy zatem tabliczek z nazwą, pytamy kogoś z obsługi, obecnie zaś coraz powszechniej cykamy zdjęcie ajfonem a potem używamy specjalistycznych apek do oznaczania roślin i zwierząt.
Skąd się wzięły nazwy motyli?
Gatunki rodzime, hodowlane oraz te często spotykane w ogrodach botanicznych i zoologicznych mają zarówno nazwy polskie jak i naukowe (łacińskie). Dotyczy to również krajowych przedstawicieli rzędu łuskoskrzydłych, mówiąc potocznie: moli, ciem i motyli. Nadejście wiosny na działce zwiastuje nam latolistek cytrynek Gonepteryx rhamni, a zimy piędzik przedzimek Operophthera brumata. Sok ze zranionych drzew spija rusałka żałobnik Nymphalis antiopa; nasz pot zaś: mieniak tęczowiec Apatura iris. Pszczoły z naszych pasiek napastują barciaki: większy Galleria melonella i mniejszy Achroia grisella. Naszym ubraniom zagraża mól odzieżowy Tineola bissellinella, a ziarniak Nemopogon granellus naszemu kaszotto. Odwiedzając Pieniny albo Karkonosze możemy być dumni z udanej restytucji tego „żubra wśród owadów” niepylaka apolla Parnassius apollo. Chełmskie torfowiska węglanowe trzeba było dawniej patrolować, by ocalić przed kłusownikami-kolekcjonerami niepozornego strzępotka edypusa Coenympha oedippus. Leśnicy wykonują opryski przeciw barczatce sosnówce Dendrolimus pini. Czasem nasze dzieci albo pieski mogą oparzyć się włoskami korowódki dębówki Thaumetopoea processionea. Inwestorzy rwą włosy z głowy, gdy ekolodzy doszukają się na przyszłym placu budowy modraszków telejusów Phengaris teleius albo co gorsza niepylaka mnemozyny Parnassius mnemosyne.
Wiele gatunków ciem i co drobniejszych lub rzadziej spotykanych motyli dziennych nigdy miało nazw ludowych. Owszem, ich nazwy polskie wymyślono dopiero po nadaniu im nazw łacińskich, naukowych. Niektóre gatunki doczekały się z kolei wielu różnych nazw w jednym, a tym samym języku narodowym. Przykładowo pomarańczowo-czarny motyl Danaus plexippus wędrujący co roku z Kanady do Meksyku, a opisany dla nauki przez księdza Kluka z Podlasia, nazywany bywa po angielsku: „black-veined brown”, „common tiger”, „milkweed” (tak samo jak roślina pokarmowa jego gąsienic. Na upartego można zatem pomylić motyla z kwiatem!) bądź „wanderer”; po polsku zaś „monarchą” albo „danaidem wędrownym”. Błękitno-czarny Morpho peleides, jakże często portretowany przez Joannę Sierko-Filipowską, doczekał się nazw: „common morpho”, „Peleides blue morpho” tudzież „the emperor”. Paź poliksenes Papilio polyxenes zwany bywa „parsley worm” (w stadium gąsienicy), „eastern swallowtail”, „parsnip swallowtail” albo „American swallowtail”. Pokłonnika kamillę nazywa się też „wróżem”. Barciaka większego „motylicą”, zaś mniejszego „łaźbcem”.
Co więcej w każdym z żywych języków narodowych nazwy motyli albo brzmią inaczej. Aby uniknąć nieporozumień i jakoś pogrupować całą tą oszałamiającą bioróżnorodność naukowcy, a w ślad za nimi edukatorzy, używają nazw naukowych (łacińskich). Znaczenie obu członów omawia wcześniejszy wpis. Tu przypomnimy tylko, że pierwszy, zawsze z wielkiej litery, to jakby nazwisko. Drugi, zwany epitetem gatunkowym, przypomina nieco imię. Niektóre gatunki, nie tylko motyli bo dotyczy wszystkich organizmów żywych, przenosi się co pewien czas z jednego rodzaju do drugiego. Doskonale widać to na przykładzie wciąż częstego w naszych ogrodach pawiego oczka. Uczeni umieszczali dawniej pawie oczko w rodzaju Nymphalis razem z drzewoszkiem N. xanthomelas, wierzbowcem N. polychloros oraz żałobnikiem. Dziś pawie oczko uznaje się za członka rodzaju Aglais tak jak pokrzywnika A. urticae.
Z nazwami większości motyli jest o tyle ciekawie, że są one tworzono od imion bohaterów mitologii greckiej, rzadziej od prawdziwych władców czy poetów np. modraszek bawius Pseudophilotes bavius z tak spustoszonego dziś Parku Przyrody Dolnego Dniepru został nazwany od rzymskiego poety Baviusa. Wśród modraszków znajdziemy z kolei Artakserksesa Aricia artaxerxes, rzadko obserwowanego w Polsce, nazwanego tak na cześć perskiego szacha.
Dlatego Motylarnia na Rozewiu tak dobrze nadaje się do prowadzenia interdyscyplinarnych zajęć z biologii i z mitologii greckiej dajmy na to. Wśród egzotycznych paziów Papilio mamy zatem:
- Anchisiadesa anchisiades, Anchizjades to jeden z przydomków Eneasza, jego otczestwo jako syna Anchizesa
- crino crino od Krino, córki Antenora
- demodokusa demodocus na cześć Demodoka, ślepego śpiewaka, który w „Odysei” wzruszył do łez Odyseusza na uczcie u Feaków, przypominając mu jego dzieje
- dardanusa dardanus od mitycznego przodka Trojan: Dardanosa
- demoleusa demoleus na cześć Greka, który wg „Eneidy” padł z rąk Eneasza
- memnona memnon nazwanego tak od władcy Etiopów, sprzymierzeńca Trojan, poległego z rak Achillesa,
- nireusa nireus, od Nireusa syna Charopsa i Aglai, jednego z zapomnianych dziś wodzów, zabitego przez Eurypylusa (ale znowu ciężko dziś dociec którego, bo jeden Eurypylus bił się po stronie Achajów, a drugi Trojan)
- palinurusa palinurus, na cześć Palinura, sternika statku Eneasza
- polyksenesa polyxenes, od Polikseny, najmłodszej córki Priama i Hekuby, pominiętej w „Iliadzie”, za to opiewanej w dramatach Sofoklesa, Eurypidesa, a potem sztukach nowożytnych
- thoasa thoas na cześć króla Etolii Thoasa, jednego z nielicznego greckich wodzów, co wrócili spod Troi szybko i bezpiecznie do ojczyzny.
Godne uwagi, że zaczerpnięte z mitów nazwy motyli odzwierciedlały w XVIII i XIX wieku podziały klasowe społeczeństwa. Gatunki i rodzaje dzielono zatem na:
- swego rodzaju pospólstwo, nazywane pogardliwie od tchórzy, okrutników czy niewolników
- arystokratów, nazywane szumnie od powszechnie znanych i lubianych herosów lub heroin.
Jak już się pewnie Państwo domyślacie gatunki małe i/lub skromnie ubarwione bywały przez to mocno poszkodowane. Chociażby czerwończyki dostały nazwę rodzajową Lycaena od króla Likaona, co to zjadał własnych synów, i jeszcze częstował nimi gości. Już lepiej pasowało by to do ich kuzynów modraszków jako pożeraczy swoich dobrodziejek: mrówek. Perski władca Artakserkses panował szczęśliwie ponad 40 lat nad ogromnym imperium, jednak nie miał dobrej prasy u Greków. Jego imieniem „uhonorowano” zatem wspomnianego wyżej modraszka o skromnym, bo burym nie zaś modrym ubarwieniu.
Niekiedy nazwy gatunkowe i rodzajowe tworzy się od nazwiska sponsora badań albo od imienia ukochanej. Z tym pierwszym przypadkiem mamy do czynienia u pięknym ciem rotszyldii Rothschildia, jak również u pazia Lowa Papilio lowii. Hugh Low (1824-1905) uchodzi za pierwszego naprawdę skutecznego zarządcę kolonii w Azji Południowo-Wschodniej. Zajmował się m.in. upowszechnieniem uprawy kauczukowca (pochodzącego z Ameryki Południowej) i kawy (pochodzącej z Afryki).
Wszystkim spragnionym dokładniejszego zgłębienia tematu polecam książki i artykuły prof. Sielezniewa, „Atlas motyli” Twardowskich, album „Motyle” D. Cartera oraz pozostałe książki, wspomniane już na blogu Motylarni.
Obawiam się, że polskie opracowania nt. mitologii (Parandowskiego, Stabryły) są za mało szczegółowe by dotrzeć do antycznego źródłosłowu nazw gatunkowych wielu pięknych motyli z naszej motylarni. Trzeba będzie szukać bezpośrednio po „Iliadzie” i „Odysei” Homera, „Eneidzie” Wergiliusza, dziełach zebranych Eurypidesa, albo po akademickich leksykonach dla filologów klasycznych i archeologów.
Autor: Adam Kapler